Afganistan - początek podróży. Autor: Łukasz Odzimek

03/06/2016


Afganistan to jedno z najciekawszych etnicznie miejsc na ziemi. To w tym kraju krzyżują się wędrówki wszystkich ludów Azji centralnej, które dziś znalazły odbicie w bogatej mozaice etnicznej. Przez wieki była to ziemia, na terenie której przebiegał „Jedwabny Szlak", którym ciągnęły karawany między Chinami a Europą. Przemierzały nim niemal wszystkie narody Azji, jak chociażby Chińczycy, Ujgurzy, Hindusi, Mongołowie, Persowie, Arabowie czy Turcy. Afganistan to przestrzeń miedzy kulturą perską a hinduską, miedzy islamem, buddyzmem a hinduizmem, świat gór i pustyń islamu wojującego i mistycznego.

O Afganistanie i jego mieszkańcach napisano wiele niesprawiedliwych, krzywdzących opinii. Ciągle powielane są te same mity i zabobony, w których Afganistan jawi się jedynie jako synonim wojny i zacofania. W zasadzie każdy afgański „news" to zły „news". To ziemia zła, terrorystów oraz głodnego wojny społeczeństwa. Głos mediów często mówi, że w Afganistanie wybuchają bomby, mają miejsce zamachy oraz rozgrywane są wojny. Z tych przekazów można wywnioskować jedynie, że Afganistan to kraj ludzi, którzy upodobali sobie wojnę i czerpią przyjemność z bycia uchodźcami. Faktycznie, w kraju znajdują się rejony uważane za niebezpieczne – trudno wymienić je, gdyż ich mapa jest bardzo dynamiczna, ale można dla uproszczenia wskazać, że najbardziej bezpieczne ziemie to teren okolic miast Herat i Mazar-e-Sharif.

W Afganistanie jestem trzeci raz, wcześniej poznawałem go w 2004 oraz 2015 roku. To kraj, który nadaje się tylko i wyłącznie do podróży i nie jest możliwe w nim uprawianie turystyki. Zwiedzając go w pojedynkę, nie byłem uwiązany zobowiązaniami do organizacji pomocowo-wojskowych, co często zdarza się autorom książek i opowieści o tym kraju. Dzięki temu miałem swobodę wyboru destynacji, którą obiorę, ludzi, których chcę poznać, oraz miejsc, które chcę zobaczyć. Byłem w podróży, która u jednych wzbudza grymas i niedowierzanie, drugim otwiera oczy, a trzecim rozbudza fantazję, będąc asumptem do zainteresowania się tym krajem.

Do podróżowania po Afganistanie ważny jest dobry kontakt i zrozumienie z obcym człowiekiem, a to dlatego, że spotkany na trasie, daje liczne wskazówki nakreślające trasę dalszej podróży, mówi, gdzie aktualnie jest mniej bezpiecznie, a czesto pomaga w transporcie.

W kraju niemal wszyscy mężczyźni, chodzą ubrani w lokalny strój. Zadziwia mnie jednak ilość straganów z ciuchami tzw. second hand, bo mało kto ubiera się w europejskie stroje, a każdy nimi handluje.



Podobnie było i jest ze mną - na co dzień ubieram się tutaj w długą koszulę za kolana, która ma kieszenie na bokach. Dół tego stroju to niezwykle szerokie spodnie, wiązane na gumkę. „Perahantunban" – bo tak on się nazywa, ma zwykle kolor biały lub szary, a noszony jest każdego dnia, zarówno na użytek codzienny jak i świąteczny. Byłem w niego ubrany każdego dnia, a gdy było zimno, zakładałem ciemną marynarkę wraz z kamizelką, oraz owijałem się brązowym pledem zwanym „patu". Kompletnie porzuciłem europejski strój, dodatkowo zapuściłem brodę, a zdradzał mnie jedynie aparat fotograficzny. Przez ten strój stałem się jednym z Afgańczyków. Często niedowierzano, że jestem z Europy. Kiedy wszedłem w tłum mówiono do mnie w języku Darii, czyli jednym z oficjalnych języków Afganistanu. Nie znam Darii, co wywoływało uśmiech oraz chęć pomocy. A to dlatego, że brano mnie za gościa, któremu koniecznie należy pomóc.



Do Afganistanu można wjechać z Iranu, Turkmenistanu, Uzbekistanu, Tadżykistanu i Pakistanu. Wjazd lądem często jest jedyna alternatywą, gdyż do Kabulu w 2015 roku latało kilka linii lotniczych, ale w zasadzie dwie: Turkish Airlines i Dubaj są godne uwagi. Lokalne linie nie latają do Europy, z uwagi na cofnięcie licencji IATA na przewozy pasażerskie. Lądem do Afganistanu najprościej dostać się z Pakistanu i Iranu, ostatnimi czasy jest utrudniony wjazd z Tadżykistanu i Turkmenistanu. Z Uzbekistanem Afganistan łączy most zwany mostem przyjaźni. To tu znajdują się najbardziej parszywi pogranicznicy, jakich poznałem - Uzbecy. Spotkanie z nimi potrafi być bolesne z uwagi na czas kontroli granicznej i liczne, często idiotyczne pytania po co się wjeżdża do Afganistanu.

w Afganistanie są trzy możliwości podróży – chcąc pokonać kraj można podróżować trasą północną, centralną lub południową. Drogi wiodą ze wschodu na zachód, tych w kierunku północ-południe jest kilka i żadna nie przecina kraju, a to dlatego, iż centrum kraju to górzysty rejon Hindukusz zwany Hazarajat. Północ i centrum to rejon skalisty, niektóre z tamtejszych tras prowadzą przez przełęcze położone na wysokości ponad trzech tysięcy metrów. Południe to wypalona od słońca pustynia, gdzie spotkać można wielbłądy. Po tych trzech trasach Afganistanu, wieki temu przebiegał Jedwabny Szlak. Była to droga handlowa łącząca Chiny z Europą oraz Bliskim Wschodem. Lata jej świetności to okres od III wieku p.n.e. do XVII wieku n.e. Wówczas przemierzały po nim karawany ludzi, wielbłądów, koni, osłów, jaków. Zwierzęta na swych barkach niosły towary ze wschodu Azji do Europy - jedwab, żelazo, papier, a z Europy do Chin - złoto, bursztyn, perfumy, rośliny uprawne. Jedwabny Szlak był jedną z najsłynniejszych dróg w historii świata. Był szlakiem łączącym światy, ludzi, cywilizacje, kultury oraz religie. Jedna z jego głównych odnóg biegła przez Afganistan, w którym rozdzielała się na dwa pomniejsze szlaki, spotykające się w afgańskim mieście Herat.

W 2004 roku do Afganistanu wjechałem z Iranu, a pierwszym miastem jakie poznałem był Herat. Drugą podróż planowałem rozpocząć od miasta Kunduz, chcąc wjechać z Tadżykistanu, a dalej pokonać górski rejon Badakszan oraz Wachan. Jednak z uwagi na sytuację polityczną kraju, wjazd do tych rejonów okazał się niemożliwy. W 2015 roku rozpanoszyli się ponownie Talibowie, czyli obłąkane dzieci wojny budzący grozę własnymi interpretacjami norm i zwyczajów. Musiałem zmienić trasę i wjechać przez Uzbekistan. Po przekroczeniu granicy udałem się do miasta Mazar I Sharif.

Tym razem wjechałem ponownie przez Herat i udałem się na wschód centralną trasą przez górzyste ziemie Hazarajat zamieszkałe głównie przez lud Aymaków, Tadzyków oraz Hazarów. To na nich znajduje się miasto Bamyan, w którym do 2001 roku stał największy w świecie posąg Buddy, bezpowrotnie zniszczony przez Talibów. Obok miasta, na wysokości trzech tysięcy metrów, znajduje się afgański cud przyrody, kompleks Jezior Band-e Amir. To sześć jezior o kolorze przypominającym kolor skały metamorficznej lapis lazuli.

Afganistan jest zbyt dużym i zróżnicowanym krajem, ażeby poznać go nawet podczas trzech podróży. Podróżowałem w nim transportem lokalnym. Zazwyczaj nie spałem w hotelach, a u ludzi lub w herbaciarniach. Taka podróż pozwoliła poznać mi wiele lokalnych zwyczajów, ale i odsłoniła sporo bolesnych prawd. Zazwyczaj przemieszczałem się transportem publicznym, ale byłem też w bagażniku ciężarówki, upchanym busie, na ośle, a część kraju przemierzyłem piechotą. Podróżowałem więc tak jak tutejsi ludzie.

Trzeba jednak przyznać, iż Afganistan jest krajem nieprzewidywalnym i nieobliczalnym. To nie miejsce dla turysty, a dla ciekawego świata podróżnika. Jest to jedyny taki kraj na świecie. Mimo szeregu okropieństw związanych z Talibami, kraj ma wiele do zaoferowania, zarówno dla romantyka, jak i twardogłowej osoby chcącej pozostać anonimową. To miejsce niemal wymarzone dla podróżnika. Pomimo potencjalnego zagrożenia, każdy kto po nim podróżował, potwierdzi, że ludzie w nim są serdeczni, szczodrzy, o czym łatwo się od momentu wjazdu przekonać. Wiem także, że tutejszym ludziom bardzo prosto jest przekroczyć niewidzialną granicę stając się fanatykiem, obojętnym wobec nieszczęść, okrucieństwa bez tolerancji. Nie ma tutaj luksusów, ale to dobrze, bo luksus często zagłusza percepcję,a w zbytku nie zauważa się wiele, dodatkowo w nim zanika potrzeba poznawania świata. Kraj więc sprzyja obserwacji.

Kiedy ostatnim razem wjeżdżałem do Afganistanu, na granicy powiedziano mi – „Twoja wyprawa zaczyna się w tej chwili". Rozpocząłem wędrówkę, która jak każda, sprawiała wrażenie pełniejszego życia, lecz w tej dodatkowo staram się zgłębić zwyczaje panujące, na tym odcinku „Jedwabnego Szlaku".

Łukasz Odzimek

Galeria:


Komentarze

Brak opinii

Napisz opinię