Kaluty i Pustynia Daszt-e Lut Autor: Łukasz Odzimek

27/05/2016


Przez lata klimatolodzy spierali się i przedstawiali rozbieżne dowody mówiące, które miejsce na Ziemi należy uznać za najgorętsze. Sto lat utrzymywano i uczono w szkołach, że jest to libijska Al-Aziziyah, gdzie odnotowano temperaturę 57,8°C. Amerykanie jednak negowali ten wynik, utrzymując, że w roku 1913 w kalifornijskiej Dolinie Śmierci temperatura wzrosła do 56,7°C. Jednak pomiary satelitów NASA wykazały ostatnio, iż najgorętszym miejscem na Ziemi jest irańska pustynia Lut. To na niej temperatura osiągnęła 71°C. Pustynia Lut jest zatem miejscem, gdzie zanotowano oficjalnie potwierdzoną, najwyższą temperaturę na powierzchni Ziemi. Spekulacje więc się zakończyły.

Iran na brak pustyń nie może narzekać - to w nim znajduje się Kavir-e Namak oraz Wielka Pustynia Słona - Dasht-e Kavīr o długości 800 km, szerokości do 320 km i powierzchni 77.600 km². Jednak tylko jedna pustynia Iranu może poszczycić się temperaturą rzędu 70°C oraz górami zwanymi Kalutami. Właśnie dlatego, że pustynia Lut ma swoje rekordy i niespotykane nigdzie indziej góry, była miejscem, na którym bardzo chciałem postawić swą stopę.




Daszt-e Lut, bo tak fachowo się ona nazywa, ma powierzchnię około 80 tys. km² (długość ok. 500 km, szerokość do 200 km) i znajduje się na wysokości 500-600 m n.p.m. Jest to pustynia pylasto-żwirowo-ilasta, zbudowana z twardego i silnie zasolonego iłu. Deszcz tu pada niezwykle rzadko, aczkolwiek po opadach deszczu ił ten zamienia się w błoto, a stąpanie po nim powoduje przyklejanie lepkiej masy, co grozi zassaniem buta (lub jeśli mamy, o zgrozo, klapki – pochłonięcie ich). Na południowych i wschodnich terenach pustyni występują wydmy oraz to, co najpiękniejsze, czyli Kaluty. Daszt-e Lut w okresie letnim potrafi być miejscem nie do życia, a jedynie, i co najwyżej, do wegetacji. Jest to obszar, gdzie nawet wirusy i bakterie mają problemy z przetrwaniem. Kiedyś, w ramach doświadczenia, naukowcy zostawili na niej mleko i dopiero po kilku tygodniach po nie wrócili - nie stwierdzili w nim żadnej fermentacji. Uznano, iż Daszt-e Lut jest jednym z niewielu miejsc na kuli ziemskiej pozbawionym życia - nawet bakterii. Taka pustynia to zatem jedno z najbardziej sterylnych miejsc naszej planety.




Daszt-e Lut jest jednym z niewielu miejsc na kuli ziemskiej, gdzie w okresie letnim przyroda kompletnie umiera – nie ma na niej muszki, źdźbła trawy ani niczego, co oddycha. To zupełnie martwy obszar bez istot żywych i roślin, jednak niezwykle hojnie obdarowany w piaszczyste, górskie grzbiety, o poszarpanych kształtach, przypominających, w zależności od miejsca, statek, zajazd, rakietę, wulkan, domostwo, wieżę, dom czy zamek. To właśnie Kaluty.




Znajdują się one około 170 km od miasta Kerman. Dojechać można do nich także z miasteczka Shahbad, pokonując 35 km na przykład taksówką. Nie radzę jechać do Kalut na własną rękę, gdyż jest to jedno z najsuchszych miejsc na ziemi, o niezwykle nieprzyjaznym środowisku – przypadkowa awaria samochodu może zakończyć się śmiercią. Kaluty swe istnienie i niesamowity kształt zawdzięczają różnicy temperatur i wysokości. To ona wytwarza każdego dnia niezwykle silne wiatry północno-południowe, a te, przez swą niszczącą siłę, doprowadziły do uformowania takich długich grzbietów o położeniu równoleżnikowym. Wyglądają one niczym potężne średniowieczne fortece, dochodząc swą wysokością nawet do trzystu metrów. Warto jest wspiąć się choćby na jeden z nich, aby zobaczyć w całej okazałości ten krajobraz. Widok z nich na okolicę w świetle zachodzącego słońca to festiwal niespotykanych kolorów, a przy okazji walka z żywiołem, jakim wówczas staje się wiatr. Zmrok - to już gra kolorów, a po nim następuje kolejny spektakl pojawiających się nad nami gwiazd.

Na pustynię Lut wybrałem się z poznanymi Irańczykami. Udało mi się ich przekonać, że lepszym miejscem do spania jest przestrzeń pustyni pośrodku Kalut - znacznie tu ładniej niż w zadaszonym kampingu znajdującym się 30 kilometrów przed Kalutami. Dzięki temu wszyscy doświadczyliśmy niemal metafizycznego uniesienia. Mimo, że noce na pustyniach bywają chłodne, a bywa, że pustynia potrafi się tak wychłodzić, że różnica temperatury wynosi 30 stopni, to jednak Daszt-e Lut rządzi się własnymi prawami. Podczas, gdy w ciągu dnia, na Lut było 41 stopni (było więc w normie), nocą kreski wskazywały 36. Wizytę i poznawanie takiego miejsca bez odpowiedniego przygotowania kondycyjnego i zdrowia odradzam. Pobyt w tym miejscu na noc, bez towarzyszy mających samochód, również. Nie ma tutaj przelewek, pierwszy raz w życiu spotkałem się z tak żrąco-gorącym wiatrem, który w lipcu czy sierpniu (ja byłem 17 maja) zapewne działa jak płomień ogniska lub grill. Upalna noc sama mnie powaliła i przespałem od 23 do 4 rano, po czym rozpocząłem wyszukiwanie najlepszego punktu Kalut do obserwacji wschodu słońca. Dwie godziny pobytu w ciągu poranka w takim miejscu powodują już suchoty i bóle głowy. Nie wolno przebywać na tej pustyni dłużej i trzeba uciekać od tych pięknych piaskowych ostańców do najbliższej osady, gdzie jest cień, sklep i domostwa.




Jadąc, po drodze dostrzegłem opuszczoną oazę, w której tkwiły wypalone od słońca palmy. To wioska-relikt, którą można nazwać osadą duchów. Jedno z wielu umarłych miast, jakich dużo w świecie. W tej nie ma piękna, albo może po prostu go nie dostrzegłem, gdyż notorycznie byłem przypalany słońcem i wtórującym mu gorącym wiatrem. Mimo to takie osady zmuszają do refleksji. Podobnymi wioskami-reliktami są między innymi Tikal w Gwatemali, Timgad w Algierii, Machu Picchu w Peru, Mohendżo-Daro w Pakistanie, czy w końcu bardziej znana i bliższa jordańska Petra. Nie mam też wątpliwości, że kilka z dzisiejszych wielkich miast za kilkaset lat pozostanie takimi „Ghost City". Już nawet jest pierwszy pretendent nominowany w tej kategorii – amerykańskie Detroit.

Nie znam nazwy tej osady, ale pokazała mi ona stan swojego rozkładu i pięknej powolnej śmierci. Upadłe dziś budynki wybudowano w niej z glinianych cegieł i otynkowano wysuszoną na słońcu mieszanką błota z sianem, wokół domów w zadaszonym miejscu, ku mojemu zdumieniu, pasły sie krowy. Wioska, jak i cała okolica, była smagana przez wiatr, niemal obrabowana przez niego z resztek życia.




Kaluty to fenomen. Bardzo podobne miejsce jest w północnym Czadzie w górach Tibesti, tam jednak istniało prymitywne życie roślinne. W Daszt-e-Lut nie ma nic, nawet bakterii.

Będąc w takich miejscach jak Daszt-e Lut, warto sobie uzmysłowić, że są takie miejsca na kuli ziemskiej, na których nie da się żyć i o których natura zapomniała. Przypomnę, że chilijska Arica szczyci sie tym, iż przez czternaście lat nie spadła kropla deszczu. Hawajski Mount Waialeale ma inny rekord - przez 350 dni non stop padał tam deszcz, a na stacji Wostok na Antarktydzie zanotowano -89 stopni. Jest też inny rekordzista - zamieszkały przez ludzi rosyjski Wierchojańsk, gdzie zanotowano -67 stopni, amerykańskie Browning, w którym padł rekord spadku temperatury w ciągu 24 godzin z 6,7 °C do -48,8 ° C, czy wreszcie amerykańskie Spearfish gdzie w ciągu dwóch minut temperatura potrafiła wzrosnąć z -20 °C do 7 °C.

Tak nieokiełznana, ale zarazem piękna potrafi być przyroda.

Łukasz Odzimek


Galeria:


Komentarze

Zapomniałem dodać, że brakuje mi mapki dojazdu z Kerman

Nareszcie dobry opis pustyni. Dziękuję

Napisz opinię