Talibowie – mroczna strona Afganistanu. Autor: Łukasz Odzimek

01/07/2016


Talibowie to ciemna strona współczesnego Afganistanu. Nazwa ruchu, który w swym pierwotnym założeniu silił się na religijne konotacje, dziś u niejednego poznanego przeze mnie Afgańczyka wywołuje strach i wstręt - to dlatego, że dzisiejsi Talibowie to zwykła zgraja bandytów, nie mająca nic wspólnego z religią.

O Talibach świat głośno usłyszał po zamachach na Nowy Jork. Są oni dziełem amerykańsko–pakistańskich intryg w okresie wojny radzieckiej w Afganistanie, a także politycznej pustki po wycofaniu wojsk ZSRR z Afganistanu. Ruch Talibów, co może wydawać się absurdalne, jest wspierany dalej przez pewne kręgi biznesowe Pakistanu, USA, Emiratów Arabskich czy Arabii Saudyjskiej. Warto więc zdać sobie sprawę, iż w świecie nic nie jest czarne albo białe, zatem jedne amerykańskie kręgi biznesowe czerpią profity z obecności Talibów, podczas gdy drugie - również czerpiąc korzyści, prowadzą przeciw nim wojnę. Oczywiście wszystko rozchodzi się o pieniądze, gdyż stan niepokoju i wojny jest idealną przestrzenią dla zawiązywania kontraktów zbrojeniowych, a przy tym to świetny poligon doświadczalny.



Talibowie to początkowo była grupka ludzi i produkt walk o wpływy w mafii transportowej z Pakistanu do Azji Centralnej. To w końcu ruch wymyślony i popierany długi czas przez samych Amerykanów, stabilizator sytuacji w Azji Centralnej i przeciwwaga dla szyickiego Iranu. Talibowie, wbrew temu co się słyszy, to nie tylko Afgańczycy, to całe pokolenie wojowników, którzy dwadzieścia lat temu, podczas zimnej wojny, dostawali wsparcie materialne od USA, Pakistanu, Chin i krajów arabskich. Początkowo talibscy bojownicy, według amerykańskiej strategii, mieli stać się antyradzieckimi oddziałami szturmowymi, a często i szahidami, skłonnymi oddać życie w imię jakiejś idei. Te dzieci wojny nazwali się Talibami – czyli islamskimi uczniami, którzy poszukują prawdy, bo od urodzenia prowadzili jakieś wojny, nie mieli żadnych wspomnień dotyczących rodziny, swoich plemion, starszyzny. Byli stworzeni do walki, w niej odnajdywali siebie i nią wypełniali czas.

Po upadku komunizmu, a przed powstaniem ruchu Talibów w 1994 roku w Afganistanie panowała kompletna anarchia – kraj był podzielony na lokalne strefy wpływów, wszyscy ze wszystkimi na przemian walczyli, zawierali przymierza po to, by za jakiś czas znów toczyć walki. Prezydentem kraju był Tadżyk Burhanuddin Rabbani, ale pod jego kontrolą był jedynie stołeczny Kabul. Nad zachodnimi ziemiami sprawował władzę Tadżyk Ismail Chan, a nad wschodnimi władzę dzierżyły lokalne pasztuńskie szury. Kontrolę na południe i wschód od Kabulu sprawował pasztuński radykalny przywódca Gulbuddin Hekmatjar. Północna część kraju była pod dowództwem Uzbeka Raszida Dotuna, a centrum pod auspicjami lokalnych hazarskich watażków. Kraj był zlepkiem różnych grup interesów i aż prosiło się dla dobra całości kraju stworzyć rząd silnej ręki i powołania kogoś, kto zdobędzie uznanie dzięki służbie społecznej oraz programowi sprzeciwiającemu się rozwydrzeniu społeczeństwa.

Pierwszy sygnał, iż ktoś taki się pojawił, przyszedł z Kandaharu – miasta, gdzie na porządku dziennym kwitł i dalej kwitnie homoseksualizm. W mieście dwóch lokalnych dowódców pokłóciło się o chłopca, którego obaj rzekomo mieli zgwałcić. Wybuchła walka, w której zginęli cywile. Pojawiła się wówczas grupa, która postanowiła się rozprawić z tymi zwyrodnialcami. Ich przywódcą był nieżyjący już Mułła Omar. Przy pomocy 30 uczniów z medresy zaatakował gwałcicieli, biorąc ich do niewoli, a następnie, po wykastrowaniu wieszając na lufie czołgu. Podobnych historii było wiele, ale można śmiało powiedzieć, iż Talibowie, oprócz wsparcia finansowego z wielkiego świata, swój start zawdzięczają programowi bycia Janosikiem tej udręczonej afgańskiej ziemi. W początku swego istnienia byli niczym Robin Hood, pomagali też w odbudowie domów, dostarczali żywność, więc za te szczytne działania wzbudzali szacunek.

Siłą Talibów był religijny nimb. To dzięki Koranowi niesionemu nad głowami zdobywali oni kolejne miasta często bez jednego wystrzału. Twórcami ruchu Talibów byli mieszkańcy najbiedniejszych i najbardziej konserwatywnych prowincji południa Afganistanu, okolic Kandaharu, gdzie nigdy nie było szkół, a kobiety rzadko widywano na ulicy, a gdy się pojawiały, były ubrane w burkę od stóp po głowę. Żyjąc na co dzień w takim otoczeniu, Talibowie wykreowali wizję stworzenia z całego Afganistanu miejsca pozbawionego szkół, kobiet – a więc modelu kraju cofniętego do czasów proroka Mahometa.

Jako religijni wybrańcy, mający zaprowadzić pokój, zyskali wielkie społeczne poparcie. Ruch Talibów na równi z Czerwonymi Khmerami jest uważany do dziś za najbardziej tajemniczy na świecie. Ich przywódcą niemal od samego początku był Mułła Omar. To człowiek, któremu przez lata nie udało się zrobić nigdy zdjęcia, a te które są widoczne dziś w Internecie, najprawdopodobniej nie przedstawiają jego osoby. Podczas rządów Mułła Omar swoją stolicę Kandahar opuścił jedynie dwa razy, jadąc do Kabulu. Muhhamed Omar pochodził z okolic Kandaharu, ale większość życia spędził w najbardziej zacofanej południowej prowincji Oruzgan, pasąc bydło i doglądając kozy. Człowiek ten, jak i inni przywódcy Talibów, otoczony był aurą tajemnicy. Przez dłuższy czas sądzono, iż rząd Talibów był rządem z najwyższym procentem niepełnosprawnych na świecie. I tak dla przykładu: Mułła Omar to jednooki szef rządu, Muhhamad Gaus – minister spraw zagranicznych – ślepy na jedno oko, mało widzi na drugie, Muhhamed Hassan – gubernator Kandaharu – jednonogi, brak koniuszka palca, Nurruddin Turabi – jednooki. O przywódcach Talibów świat wiedział niewiele i jako pastuchów kóz zwyczajnie zignorował, nie doceniając tych wiejskich partyzantów.

Kiedy powstawał ruch Talibów, Afganistan był krajem zrujnowanym, gdzie następowała kryminalizacja społeczeństwa i zanik obecnych tutaj społecznych zwyczajów, które od wieków tworzyły tożsamość Afgańczyka. Zaczęli przybywać fałszywi prorocy, głoszący utopijne wizje. Z krajów centralnej Azji, bliskiego wschodu i Kaukazu, przybyli licznie wagabundzi terroryzmu knujący plan o ustanowieniu właśnie na jego ziemi islamskiego kalifatu. Jako goście zaczęli bez ogłady pouczać gospodarzy, co jest dobre a co złe. Poprzez dolary często sprowadzali wiarę i bogobojność Afgańczyków na tory fundamentalizmu i ekstremizmu religijnego. Wielu z przyjezdnych było zwykłymi kryminalistami - od kieszonkowca po mordercę - powołującymi się ideologicznie na Islam. Niestety takich ludzi spotkać można i dziś. Ich narracja o nienawiści do Zachodu i odrzuceniu wszystkiego co współczesne, w połączeniu z i-phonem trzymanym w dłoni, to jeden z najbardziej schizofrenicznych żartów, na jakie można natknąć się we współczesnym świecie. To właśnie tacy przybysze przykleili Afgańczykom łatkę dającą stygmat narodu terrorysty. Niestety,zapewne długo przyjdzie Afgańczykom go jeszcze dźwigać.

Talibowie więc to nie tylko Afgańczycy, a wszelkiej maści radykałowie religijni (którzy nie mają de facto nic wspólnego z religią), wykolejeni poszukiwacze wartości, zwykli zwyrodnialcy walczący nie wiadomo tak naprawdę o co, ale z każdym kto się z nimi nie zgadzał. Wszystko to miało miejsce na afgańskiej ziemi, która z upływem czasu stała się centrum walki z wszystkim, co różniło się od systemu religijnego, jakim jest Islam z czasów Proroka.

Talibowie często są kojarzeni z Bin Ladenem, jednak jest to mylne powiązanie, gdyż był on jedynie gościem, którego nie chcieli wydać Ameryce przywódcy Talibów. 19 stycznia 2001 roku została przyjęta przez ONZ rezolucja dotycząca nałożenia sankcji na Talibów rządzących wówczas Afganistanem. ONZ zażądała dodatkowo wydania przywódcy terrorystycznej organizacji Al-Kaida. Gniew Talibów z powodu sankcji oraz zasady kodeksu honorowego spowodowały odmowę wydania goszczonego przez nich Bin Ladena. Po ataku saudyjsko-marokańskich zamachowców na Amerykę 11 września 2001 roku, 7 października 2001 amerykańskie oraz brytyjskie siły powietrzne rozpoczęły bombardowanie celów w Afganistanie. Celem tej inwazji miało być rozbicie wojsk podległych rządowi Talibów, ustanowienie kontroli nad krajem, zainstalowanie demokratycznego rządu oraz zapewnienie warunków odbudowy kraju. Doprowadziło to do zbombardowania Afganistanu i jego dalszej ruiny.Po zakończeniu działań wojennych Amerykanie zatrudnili Afgańczyków do odbudowy kraju. Ludność na jakiś czas znalazła zajęcie i pracę. Z czasem problemem kraju stała się korupcja, a kiedy w 2014 roku Amerykanie w dużym kontyngencie opuścili kraj, ludzie potracili pracę, co spowodowało bezrobocie. Można by rzec, iż wytworzyła się przestrzeń i środowisko idealne do powstania organizacji niosącej sprawiedliwość, a taką w swym zamyśle byli Talibowie.Powtórzyła się więc historia z końca XX wieku, kiedy armia radziecka, opuszczając Afganistan, pozostawiła zrujnowany wojną kraj pełen problemów. Odwrót radziecki i amerykański, zamiast przynieść upragniony pokój, wytworzył idealną sytuację chaosu, w którym odnajdują się organizacje typu Talibowie.

W roku 2014 nastąpiło zintensyfikowane odbudowanie uśpionych talibskich struktur. Nabrały one nowego impetu w związku z wycofaniem się z kraju dużego kontyngentu sił Stanów Zjednoczonych i NATO. Był to istotny rok dla kraju, bo wybrano prezydenta. Hamida Karzaja zastąpił Aszraf Ghani (oboje są Pasztunami), jednak ta zmiana władzy spowodowała anarchizację sytuacji politycznej. W końcu roku 2014 trudno już było mówić o jedności kraju, w poszczególnych prowincjach pełnia władzy była w rękach gubernatorów, gdzie rząd z Kabulu miał niewiele do powiedzenia. Na południu kraju dziś są prowincje, gdzie bezpieczeństwo opiera się na sile lokalnych watażków, którzy często władzę sprawują brutalniej niż Talibowie. To pomogło Talibom ostatnimi czasy odzyskać społeczne poparcie, bo dla wielu ludzi to oni okazywali się być lepszym złem.

W zaistniałej sytuacji Talibowie złapali nowy oddech, odbudowali struktury, szybko zyskując silną pozycję w wielu rejonach kraju. Talibowie często nieśli codzienną pomoc, czym właśnie zdobywali przychylność ludności. Są z założenia ruchem lub partią polityczną zatrudniającą ludzi. Płacą regularną pensję za tak zwane "szerzenie wiary". To brzmi bardzo górnolotnie, jednak jest to nic innego jak walka o wpływy polityczne pod przykrywką Allaha. Udręczony, głodujący Afgańczyk dostaje propozycję miesięcznej pensji około 200 USD za to, że stanie się Talibem. Taki człowiek ma między innymi chronić biznes pracodawcy – „warlorda", ma na przykład być strażnikiem jego pól maku, ochraniać wszelkie interesy klanowe, społeczne a także biznesowe. Talib to nie tylko religijny fanatyk, a szerzej pojęty wojownik pewnej grupy interesów. Często to obrońca interesów o charakterze kryminalnym, bo Talibowie po dziś kontrolują przemyt opium. Za swą pracę dostają wynagrodzenie, więc nie dziwi mnie, że ruch Talibów ma się dobrze, jest popierany i nie zdziwi mnie, jak w 2016 lub 2017 roku wybuchnie w kraju kolejna wojna, której sednem nie będzie religia, a zwyczajny konflikt mafijno-biznesowy.

Talibowie zadziwili świat, warto jednak wiedzieć czym są oni, a czym Al-Kaida, bo to są dwa odrębne pojęcia, znacznie się różniące, ale dla wielu utożsamiane z tym samym złem. Al-Kaida była, jest i będzie organizacją terrorystyczną określaną jako globalna sitwa siejąca śmierć, nie miała ona nigdy wielu zwolenników w Afganistanie. Oczywiście Al-Kaida była popierana w Afganistanie, ale zazwyczaj przez tych, którym zapłacono, ażeby byli w jej strukturach. Talibowie natomiast zdobyli uznanie społeczne nie tylko za pieniądze, a w ich szeregi często przybywali ludzie mający dość bezprawia i chaosu związanego z sytuacją w kraju.

Talibowie byli z założenia ruchem społecznym, sprzeciwiającym się wyzyskowi i występkom. Od samego początku niczym policja walczyli z kryminalizacją Afganistanu. Swym religijnym a także skromnym i pustelniczym podejściem zyskiwali uznanie, jednak z czasem ideologia wzięła górę nad rozumem.Zaczęto głosić groteskowe zakazy, na przykład zakaz wszelkiej rozrywki. W swym manifeście pisali: „Oczywiście rozumiemy, że ludzie potrzebują jakiejś rozrywki, ale mogą przecież chodzić do parku, oglądać kwiaty i w ten sposób uczyć się islamu". W całym Afganistanie za ich rządów nie wolno było wieszać obrazów, fotografii, portretów, pamiątek. Zakazów było wiele, o większości mówi dekret Talibów z 1996 roku, wiele z nich jest groteskowych, zabawnych, ale to śmiech przez łzy, oto kilka z nich:

  • W sprawie zakazu fryzur brytyjskich i amerykańskich. Ludzie z długimi włosami będą aresztowani i doprowadzeni do siedziby policji religijnej, gdzie zostaną ogoleni. Przestępca musi zapłacić fryzjerowi za usługę.
  • W sprawie zakazu trzymania gołębi i zabawy z ptakami. Ten zwyczaj (rozrywka) ma ustać w ciągu 10 dni. Po 10 dniach będzie to sprawdzone, a gołębie i inne ptaki do zabawy będą zabite.
  • W sprawie zakazu puszczania latawców. Sklepy w mieście sprzedające latawce będą zlikwidowane.
  • W sprawie zakazu grania na bębnie. Ogłosi się taki zakaz. Jeśli ktoś to zrobi, pobożna starszyzna podejmie decyzje.

Kobietom zakazano pracy zarobkowej, ograniczono opiekę medyczną. Mogły być badane jedynie w obecności męskiego opiekuna, a w trakcie zabiegu lekarzowi wolno było dotykać jedynie to miejsce na jej ciele, które jest bezpośrednim powodem choroby. Samotna kobieta nie miała możliwości leczenia. Całkowicie zabroniono im edukacji, jednak w kraju istniały tajne szkoły, gdzie, w przypadku nakrycia edukacji, kobiety karano chłostą. W roku 1999 wydano talibski edykt, który zezwalał Afgankom na dwie godziny dziennie nauki, dodano jednak, iż dziewczęta uczęszczające do szkół nie mogły mieć więcej niż 8 lat a jedyną rzeczą, którą w szkole czytały, był Koran. Doprowadzono do ich całkowitego zniknięcia z życia społecznego, zrobiono z nich rzeczy, przedmiot pozbawiony statusu żywej istoty. Kobietom nie wolno było nosić obuwia, które zbyt mocno stukałoby podczas chodzenia, czym przyciągałoby zapewne męską uwagę. Właścicielom sklepów zabroniono wpuszczania do sklepów kobiet, których strój uchybiałby przepisom, a od kierowców autobusów i taksówek zażądano, aby nie brali samotnych do swych pojazdów.

Jednak Talibowie oprócz zakazów wydawali też nakazy. Jeden z nich dotyczył imprez sportowych i skierowany był do publiczności - „wszyscy widzowie podczas dopingowania sportowców proszeni są o śpiewanie Allah-u Akbar i powstrzymanie się od klaskania. W przypadku, gdy zawody zbiegają się z porą modlitwy, powinny zostać przerwane, a zawodnicy i widzowie mają modlić się wspólnie" – głosił dekret. Na całe szczęście te surowe zakazy w roku 2015 były przeszłością w dużych miastach, gdzie można było spotkać swobodnie spacerujących dawnych, rzekomych przestępców mających na głowach brytyjskie i amerykańskie fryzury. Byli też handlarze gołębi i latawce - niestety bębniarza nie dane mi było spotkać.

Talibskie interpretacje islamu zadziwiały świat, a zakazy należały do najbardziej zagadkowych na świecie, np. zakaz uczęszczania kobiet do szkół, puszczania latawców, grania w karty i piłkę nożną. Kiedy na początku rządu Talibów do Kabulu, na mecz piłkarski, przyjechała reprezentacja Pakistanu, policja religijna Talibów w ramach kary za grę z odsłoniętymi nogami wyłapała wszystkich piłkarzy Pakistanu i ogoliła głowy całemu towarzystwu, po czym wychłostała rózgami po gołym ciele. Talibowie byli również twórcami jedynej chyba na świecie ustawy o długości brody. Wszystkim mieszkańcom Kabulu i Kandaharu dano sześć miesięcy na zapuszczenie długiej brody oraz obcięcie długich włosów, po tym okresie policja religijna stała na rogatkach miasta z nożycami, strzygąc długie włosy i często za karę bijąc winowajców. Uważali oni, iż świat i człowiek powinien wyglądać jak w epoce Mahometa, a broda miała być wyrazem jego naśladowania. Noszenie nieobciętej brody obowiązywało wszystkich Afgańczyków i było oznaką ortodoksji a także wyrazem przynależności do wspólnoty Talibów.Po ich upadku w 2001 roku wielu Afgańczyków kompletnie zgoliło brodę, uważając jej noszenie nie za obowiązek religijny a oznakę przynależności do ekstremistów.

W okresie Talibów kary za wszelkie niesubordynacje były krańcowo radykalne, sięgające absurdu jak np. za rzekomy homoseksualizm łapano winowajców, wiązano do furgonetki, bito a następnie z twarzami posmarowanymi olejem silnikowym wożono po całym mieście. Znane i popularne było również przygniecenie murem, niespotykana kara nigdzie indziej na świecie. Talibowie przeciwni wszelkiej sztuce niszczyli zabytki, tłukąc cenne eksponaty muzealne, bądź wysadzając armatami pomniki datowane na VI wiek. Talibowie, często Afgańczycy ale też Pakistańczycy, Arabowie i inni najemnicy, dokonali niebywałego gwałtu na tym kraju i jego ludziach.

W czasie ich rządów ludzi karano za słuchanie muzyki, uważano, że wytwarza ona napięcie uniemożliwiające modlitwę. Z dotychczas rozśpiewanego Afganistanu uczynili oni kraj ciszy, zamykając artystom usta. Zabroniono tańca, a od wieków taniec w całej przestrzeni Centralnej Azji odgrywał istotną rolę, będąc nieodłączną częścią wszelkich uroczystości i zebrań. Tradycja w Afganistanie nakazuje, aby podczas uroczystości mężczyźni i kobiety bawili się osobno. Zabroniono tańca nawet w odrębnych pokojach.

Zamierzenia Talibów w swoim pierwotnym manifeście dawały ludziom spokój dnia. Jednak zaczęli czerpać przyjemność z walki i wojny w imię religii, walczyli niemal z obowiązku i bez emocji, dla wiary a nie dla pieniędzy. Poróżnili Afgańczyków, kierując się własną, oderwaną od rzeczywistości ideologią. Pękła bariera, w której niejeden spokojny Afgańczyk, dzięki paru dolarom, stał się faktycznym terrorystą siejącym ideologię wiary. Ci zwykli i spokojni ongiś Afgańczycy, dziś nazwani Talibami pokazali światu ciemną stronę religii, głosząc nienawiść, nie tolerując myślących inaczej. Na każde pytanie dawali odpowiedź, często absurdalną, jak na przykład ile powinna mieć centymetrów broda i jaką długość winny mieć włosy. Stworzyli ideologię, ale jak wiadomo użyteczność ideologii ma charakter tymczasowy oraz ograniczony, a prawdziwa religia i wiara jest wieczna.

Niestety dla Afganistanu i całego świata ruch Talibów zyskuje coraz większe poparcie, a ma się tak dobrze tylko i wyłącznie dlatego, że jest wspierany finansowo przez tych, którzy potem z nim walczą (np. Amerykę), czy kraje uchodzące za turystyczne raje jak Arabskie Emiraty, Katar oraz Pakistan. Dopóki to wsparcie będzie miało miejsce, a tak silny będzie lobbing zbrojeniowy, nigdy w Afganistanie nie będzie spokoju. Niestety jestem dziś przekonany, że w świecie politycznej poprawności o takich rzeczach się nie będzie mówiło, a jedynie wspominało słowo wytrych – terroryzm, nie sięgając do jego źródła, które ma swój początek w przemyśle zbrojeniowym.

Łukasz Odzimek

Galeria:

Komentarze

Brak opinii

Napisz opinię