Karakorum Highway i Baltistan. Autor: Łukasz Odzimek

20/07/2016


Karakorum Highway (KKH) to droga z Chin do Pakistanu, łącząca Kaszgar z Rawalpindi.

Jest to jedna z najwyżej położonych tras na świecie o utwardzonej nawierzchni. Przecina ona pasmo Karakorum na granicy pakistańsko-chińskiej, gdzie znajduje się punkt kontrolny na Przełęczy Khunjerab. Granica znajduje się na wysokości 4 693 m n.p.m. To jedna z najciekawszych tras świata, a obok sąsiedniego Pamir Highway, jest podróżniczym „MUST SEE" - czyli miejscem, która trzeba koniecznie zobaczyć.



Droga w Chinach zaczyna się w Kaszgarze, mieście w prowincji Xingyang, znanym z wielkiego targu, który w swym kolorycie nie zmienił się od wieków. To z tego miasta, każdego dnia, odjeżdża autobus do oddalonego o dzień drogi Pakistanu. Droga prowadzi przez chińską prowincję Xingang, zamieszkałą przez Ujgurów, których bez trudu można odróżnić od Chińczyków, a to dlatego, iż są bardziej podobni do Uzbeków, Tadżyków niż do Chińczyków. U Ujgurów dużo żywych kolorów, krótkich spodni i spódnic za kolano, choć to teren muzułmański, tak więc większość kobiet i tutaj zakrywa włosy. Jednym z większych miast na trasie do Pakistanu jest Tuszkurgham, niemal wsunięty i osadzony miedzy górskimi szczytami. Za nim jest pustkowie i tereny wojskowe, gdzie nie można się swobodnie poruszać.

Wielu szalonych podróżników odbywa podróż autobusem z Kaszgaru jedynie do granicy z Pakistanem. A to dlatego, że od punktu granicznego, na wysokości ponad czterech tysięcy metrów, można jechać już własnym rowerem - od tego miejsca niemal do samego Rawalpindi droga wije się pięknymi serpentynami, prowadząc w dół niemal 500 kilometrów.



Od punktu granicznego w Khunjerab, wpierw droga prowadzi stromymi wąwozami rzek Gilgit i Hunza w paśmie Karakorum. Częste są tutaj wydrążone w skałach półki o licznych przepaściach, sięgających ponad tysiąca metrów. Po drodze niemal huczy od swych fal i obijania o skały rzeka Indus, która zasila rzekę Gilgit, spotykając się w miejscu styku pasm górskich Hindukuszu, Karakorum i Himalajów. Bywa tu groźnie, tym bardziej, że kierowcy pakistańscy lubią haszysz i naprawdę mają bogatą fantazję, a przy okazji są mistrzami ekwilibrystyki, mijającymi skały i inne pojazdy na milimetry. Na drodze tej poznałem wyluzowanego Węgra – wiecznego wędrowca – człowieka nad wyraz szczęśliwego, który podróżował na dachu ciężarówki nad szoferką, zwiedzając kolejne doliny tej trasy. Miejsce nad szoferką to świetny punkt obserwacyjny i idealny punkt widokowy, choć wiatr i słońce potrafią przyprawić o zawrót głowy.




Karakorum Highway zapewnia dostęp do pięciu z 14 światowych ośmiotysięczników – przy dobrej pogodzie w oddali można ujrzeć i sfotografować także lśniące lodowce, koronkowe, śnieżne granie, mroczne wąwozy i nawisy skalne. Jednak z pogodą bywa różnie, a trasa jest przejezdna jedynie od maja do października, ale do końca lipca częste są na niej błotno-skalne lawiny, związane z topniejącymi śniegami.



Z Karakorum Highway warto odbić na wschód do krainy zwanej Baltistan. Po sześciu godzinach jazdy na wschód, krętą drogą, wykutą w zboczach stromych ścian wąskich dolin, dojechałem do Baltistanu i oddychałem bezkresną przestrzenią doliny Skardu.

To krajobraz olbrzymiej półpustyni, gdzie srebrzy się świeżym śniegiem pasmo górskie, a pośrodku wznosi się olbrzymia, wysoka na kilkaset metrów skała. Droga do centrum Baltistanu wiedzie wśród wydm piaskowych. Piasek wypełnia niemalże całe jej dno, nadając krajobrazowi osobliwe piękno. To także teren malowniczych gór i szerokich dolin.

Baltystan to administracyjnie region północnego Kaszmiru (w Pakistanie), położony w górach Karakorum. Jest to sucha, pustynna kraina położona na wysokości ponad 3000 tys. metrów n.p.m. To tutaj znajduje się druga, najwyższa góra na świecie K-2, najwyżej położone na świecie - płaskowyż Deosai oraz lodowiec Baltoro. Baltistan graniczy z chińską prowincją Xinxing oraz indyjskim Kaszmirem i Ladakhiem.

W 1947 roku, po wycofaniu się Brytyjczyków z Półwyspu Indyjskiego, Indie Brytyjskie podzielono na dwa kraje: Indie i Pakistan. Wiele ziem położonych na granicy tych państw do dziś stanowi terytoria sporne. Wśród nich znajdują się kontrolowane przez Pakistan dystrykty Skardu i Ganche czyli Baltistan.

Mieszkańcy Baltistanu w przeważającej mierze zajmują się rolnictwem. Żyją w skupiskach wzdłuż koryt rzek, tam, gdzie istnieje możliwość nawadniania pól. Oprócz wywodzącego się z Tybetu i posługującego językiem z rodziny tybetańskiej ludu Balti, w Baltistanie mieszkają też przedstawiciele dardyjskiej grupy etnicznej i językowej o nazwie Szina.

Ludzie z Baltistanu są niezwykle gościnni oraz serdeczni. Swoim zachowaniem przypominają mi ludność indyjskiego Ladakhu - są spokojni, skromni, nieśmiali. Religią wyznawaną przez lud balti jest islam, który zajął miejsce buddyzmu w XIII wieku. Jednak konwersja nie zmieniła ich ,,tybetańskiej'', czy też ,,wysokogórskiej'' mentalności. Mimo że oficjalnie wyznawany jest tu islam, to wyczuć można, że bardziej jest to górski melanż różnych religii, tradycji i kultur.

Przyjemnie jest słyszeć język Balti i odpoczywać w spokojnej atmosferze codzienności ludzi, którzy go używają. Po opuszczeniu Karakorum Highway to dla mnie inny świat.



Wydaje się, że architektura nie zmieniła się tutaj od wieków. Kamienne domy, sprawiające wrażenie jakby były z "innej, dawnej epoki" tworzą labirynty, jakie widziałem w innych regionach zamieszkanych przez ludy tybetańskie. Również Skardu przypomina mi miasta, jakie odwiedziłem w Tybecie. Jest przede wszystkim miastem handlu. Główna ulica to market z ogromem różnorodnych artykułów. Sklepy spożywcze, skromne hotele, restauracje z dobrym lokalnym jedzeniem, kramy z butami, masarnie. Niewiele jednak pozostało z tradycyjnej zabudowy. Do tradycyjnie wybudowanych, skalnych miejscowości należą Shigar (dawna stolica rejonu) oraz Kaphulu. Wędrując ulicami Shigar szybko się gubię wśród gęstej zabudowy. Odkrywam fascynujące mnie, proste życie mieszkańców wioski. Gonią za mną grupy rozkrzyczanych dzieci, które rzadko kiedy widują obcych ludzi.



Już w drodze do Skardu spędzam czas na miłej rozmowie z jednym z mieszkańców regionu. Pomimo tego, że nasz dialog jest utrudniony ze względu na kiepską znajomość angielskiego rozmówcy o imieniu Shah, komunikacja idzie nam doskonale. Nadrabiamy gestami i uśmiechami. Po przyjeździe do miasta mężczyzna zobowiązuje się, żeby mi pomóc - szuka hotelu - negocjuje uczciwą cenę. Wieczorem korzystam z zaproszenia Shaha i udaję się do jego domu, który – ku mojemu ogromnemu zdziwieniu - okazuje się fortem przypominającym buddyjskie budowle w Ladakhu. „Oto mój dom" mówi Shah. Zwiedzamy tradycyjne wnętrza, które obecnie służą jako plenery do pakistańskich filmów i letnie mieszkanie dla rodziny. Shah opowiada mi historię swojej rodziny oraz ojca generała, który odegrał ważną rolę w walce o Kaszmir. Po smacznym obiedzie udajemy się z wizytą do wuja Shaha - najbogatszego człowieka Baltistanu, właściciela luksusowego hotelu Shangrila.

Nie wiem czego się mogę spodziewać i kogo oczekiwać. Człowiek, którego spotykam, robi na mnie niesamowite wrażenie. Imponuje mi swoją skromnością, erudycją, doświadczeniem. Ujmuje mnie kulturą osobistą, ogładą i spokojem. Opowiada o swoich licznych podróżach, studiach w Europie, swoim zaangażowaniu w rozwój gospodarczy i kulturalny regionu. O problemach i długiej drodze mieszkańców do lepszych standardów życia. W Baltystanie – według niego - należy unowocześnić szkolnictwo oraz udoskonalić rolnictwo. Brakuje tu ludzi wykształconych - specjalistów różnych dziedzin.

Baltistan, ze względu na swoją izolację, położenie na dużej wysokości, długie zimy oraz fakt, że jest terenem spornym jest słabo rozwinięty gospodarczo oraz słabo poznany. Region odwiedza też niewielu turystów. Żałuję, że nie mogę pozostać tu dłużej, ale obiecuję sobie, że jeszcze tu wrócę i nie mam wątpliwości że stanie się to już wkrótce! ;-)

Łukasz Odzimek

Galeria:

Komentarze

Brak opinii

Napisz opinię