Moje Buenos Aires. Autor: Henryk Kukla

10/11/2015

Za każdym razem gdy słucham zespołu Maanam, utwór ,,Buenos Aires" przypomina mi podróż do Chile. Uprzedzam, że wyjaśnienie skojarzenia Buenos Aires – Chile jest dosyć zawiłe i z tego powodu moje wytłumaczenie tego dziwnego zbiegu okoliczności ograniczę do minimum. Tego, że lądujemy w Argentynie, a nie w Chile, dowiedziałem się od stewardessy, która delikatnie wybudziła mnie z podniebnego snu prosząc o zapięcie pasów. Cóż miałem zrobić? Ze stoickim spokojem zaakceptowałem nagłą zmianę planu podróży. Ze swojego doświadczenia wiem, że czasami tak się zdarza, że czegoś człowiek nie doczyta, albo coś przegapi, więc każdy nowy scenariusz podróży przyjmuję z wielkim uśmiechem.

Teraz, jak myślę o tym niby przypadkowym lądowaniu, za każdym razem dziękuję Bogu, że piloci musieli uzupełnić paliwo. Ta niespodziewana, dwugodzinna przerwa w podróży była doskonałą okazją do eksploracji najbliższego otoczenia.

Każdy, kto spędził kilkanaście godzin w samolocie, z reguły rekonesans nowego lotniska zaczyna od toalety. Pomieszczenie to zazwyczaj wywołuje szeroki uśmiech, w szczególności u tych, którzy mieli przyjemność dowiedzieć się tuż przed lądowaniem np. o 30-minutowym oczekiwaniu na zwolnienie pasa w sytuacji, gdy podniebna toaleta z przyczyn proceduralnych nie może przyjąć do siebie żadnych gości. Po moim śmiałym i zdecydowanym wejściu w ustronne miejsce od razu się w nim zakochałem! Mój zachwyt nie był spowodowany przysłowiową ,,ulgą" lecz ,tym, co zobaczyłem na umywalce. Śmiało zaliczyć to można do cudów techniki. Łączyło w sobie trzy wieki pracy nad dźwiękiem - XIX wieczną imitację prowizorycznej tuby, oraz twór XXI wiecznej techniki – telefon komórkowy. W tej kompilacji to „arcydzieło techniki" tworzyło coś na wzór przenośnego zestawu nagłaśniającego. Delikatny dźwięk z lekkim pogłosem w pomieszczeniu umilał czas wszystkim zainteresowanym - sprzątającej obsłudze oraz Klientom, którzy z zamkniętymi oczami wsłuchiwali się w takty muzyki.

Przenośny zestaw nagłaśniający wraz ze swoim konstruktorem fot. Henryk Kukla


Nie mogłem wtedy zrozumieć sensu budowania tego typu tworów techniki. Zastanawiałem się, czy rzeczywiście w Argentynie jest aż taki kryzys, że zwykłe radio zalicza się do luksusowych dóbr konsumpcyjnych?

Odpowiedź przyszła dużo później, wtedy, kiedy miałem okazję spędzić tam trochę czasu. Buenos Aires do końca życia będzie mi się kojarzyć z wszechobecną muzyką. Ludzie tam kochają muzykę! Nigdzie indziej nie widziałem tylu sklepów muzycznych co w Buenos. Śmiało można powiedzieć, że fundamentem tego miasta jest wszechobecne tango, bandoneon i tajemnicze spojrzenia tancerzy.

Gdzieś w dzielnicy La Boca...

Fot. Henryk Kukla
Komentarze

A ja się cały czas zastanawiam jak to zrobić, żeby mi przy porannym prysznicu grała muzyka - a jakoś nie mogę się zebrać do zakupu fachowego sprzętu... ;)

Napisz opinię