Yazd - Zoroastryzm – pogrzeb powietrzny - qanat – badgir. Autor: Łukasz Odzimek

10/06/2016


Jestem w Yazd - jednym z najstarszych miast świata. Dużo można o nim pisać, bo to jedno z miast, które przetrwało próbę czasu i mimo przetaczających się w okolicy wojen, trzęsień ziemi, chorób i innych plag nie poddało się i po dziś świeci swym urokiem.

Jest o czym pisać. Yazd jest wiekowy niczym Damaszek, będący przecież jednym z najstarszych miast świata (a na pewno najstarszą stolicą współczesnego świata), jest równie stary w swym istnieniu jak Jerycho, Aleppo, Ateny, Argos, Plovidv, Byblos, Sidon, Jerozolima, chiński Luoyang, czy indyjskie Varanasi. Dzięki temu, że Yazd położone jest na dawnym „Jedwabnym Szlaku", miasto to miało liczne lata swej świetności, a fakt, że znajduje się na pustyni, z dala od cywilizacji, pozwolił mu uniknąć najgorszych wojen oraz rozbojów. Yazd był zwykle pozostawiony na uboczu zdarzeń politycznych i gospodarczych, więc niewiele się w nim zmieniło. Okres swojego rozkwitu miasto przeżywało w czasie panowania dynastii Sasanidów (226-651 n.e.). Był to wówczas ważny przystanek na „Jedwabnym Szlaku" - nie tylko ze względu na swoje położenie geograficzne, ale także dzięki wysokiej jakości jedwabnym tkaninom, jakie w nim wyrabiano.

Dzięki swemu nieprzerwanemu istnieniu Yazd ma się czym pochwalić. Zachowane zostały w nim liczne zabytki na czele z piękna starówką. To ważny punkt dla wyznawców wymierającej religii -zoroastryzmu, gdzie po dziś znajdują się Świątynia Ognia (Atashkadeh) oraz wieże milczenia. W Yazd napotkamy także baghiry i qanataty. Trochę skomplikowane jak na jeden raz to wszystko, więc po kolei.


Yazd to jedno z ważniejszych centrów kultu religii zaratusztriańskiej (Zoroastryzmu), która pod koniec starożytności była religią państwową Iranu. W okresie panowania dynastii Sasanidów Yazd był ważnym miastem dla zoroastrian. To w nim schronili się w czasie najazdu arabskiego. W wyniku arabskich podbojów religią Iranu stał się Islam, zoroastryzm zszedł wtedy do podziemia, a finalnie jego kult w Iranie został zakazany.

Czym jest zoroastryzm, który wraz z religiami wedyjskimi jest jednym z najstarszych wyznań religijnych?

Jest to religia, która wywarła największy wpływ na kształtowanie się judaizmu, chrześcijaństwa i islamu, w których mitologii można dopatrzyć się dziesiątek elementów zaczerpniętych z tej religii. Stworzenie świata w siedem dni, koncepcja sądu ostatecznego, wędrówka dusz do piekła, czyśćca i nieba, nadejście mesjasza – wszystkie te koncepcje są powtórzeniami z zoroastryzmu. Według Koranu zoroastrianie należą, obok wyznawców judaizmu i chrześcijaństwa, do Ludów Księgi i nazywani są tam czcicielami ogni. Zoroastryzm powstał dzięki kapłanowi Zaratustrze około 1000 roku p.n.e. na terenach współczesnego północno-wschodniego Iranu. Wywodzi się on z pierwotnych wierzeń ludów indoeuropejskich, głosząc, iż pomiędzy bogiem światła/dobra/prawdy - Ahura Mazdą (Ormuzd) a duchem ciemności/zła/kłamstwa związanym z materią - Angra Mainju (Aryman) toczy się walka. To właśnie ta walka ta jest istotą zoroastryzmu. Pomimo tej dualistycznej reguły jest to religia monoteistyczna, która otacza najwyższą czcią Ahura Mazdę, jego właśnie uznając za wyłącznego stwórcę świata i reguł moralnych.

Według zoroastryzmu człowiek złożony jest z pierwiastka cielesnego i duchownego oraz przez całe życie jest uwikłany w walkę dobra i zła. Każdy z jego czynów opowiada się za jedną ze stron. W tym wyborze pomagają mu daena (lub din - sumienie), urwan (lub rawan - rodzaj wewnętrznego zmysłu pozwalającego odróżnić dobro od zła) i frawaszi (anioł-stróż). Nasze wybory przybliżają nas albo do wiecznego szczęścia, czyli zbawienia, albo piekła lub miejsca pośredniego – czyśćca, gdzie doznaje się oczyszczenia. Dla zoroastrian ogień to najczystszy z rytuałów, bowiem ucieka z ziemi jako dym prosto do nieba, czyniąc go zawsze doskonałym i nieskalanym.

Świętą księgą zoroastryzmu jest Awesta. Szczególnym szacunkiem i czcią otaczane są ptaki sępy, będące pomocne w pochówku poprzez wyjadanie ludzkich zwłok pozostawianych w tzw. wieżach milczenia. Ciało zmarłego nie może bowiem dotknąć ziemi i zanieczyścić w ten sposób jej świętości, było więc składane w centralnym kręgu wież, pozostawione sępom na pożarcie. Taki pogrzeb powietrzny to zoroastryjska - ale także buddyjska - forma pochówku. By nie skalać ognia, ciała zmarłych nie mogły być spalane, by nie skalać ziemi - nie mogły być w niej także zakopane. Zwłoki zostawiano zatem w pozycji siedzącej, na kamiennej wieży, na którą przylatywały z pustyni sępy, by je rozszarpać. Kapłan przyglądał się, które oko najpierw zostało wydziobane: jeśli prawe, to duszę zmarłego czekało zbawienie, jeśli zaś lewe - przyszłość nie jawiła się najlepiej.

Obecnie w Yazd nikt już nie nosi zmarłych na szczyt wież, by dopełnić tego rytuału i w tej niemal wymarłej już religii – zoroastryzmie, praktyka ta została zaniechana, a to dlatego, że praktykujących wyznawców spotyka się jedynie na obszarze miejskim Indii (w Bombaju). W szyickim Iranie zoroastryzm to jedynie muzealna religia - to znaczy, że w kraju istniej kilka dawnych świątyń, natomiast kult oficjalnie został zaprzestany i zabroniony. Jednak pozostali żyjący zoroastrianie w Indiach wciąż wierzą, że zwłoki nie mogą skalać ziemi i swoich zmarłych chowają w grobach wyłożonych betonem.

Pogrzeby powietrzne po dziś praktykowane są nadal w Tybetańskim Regionie Autonomicznym (okupowanym przez Chiny), gdzie po okresie zakazów i utrudnień ze strony władz chińskich, praktyka pogrzebów powietrznych odrodziła się ponownie z powodów praktycznych. W Tybecie i według buddyzmu tybetańskiego, ostatnim przejawem współczucia dla wszystkich istot, po oddzieleniu się świadomości od ciała (śmierci), jest pogrzeb przez powietrze, czyli ofiarowanie swego ciała po śmierci ptakom (sępom). W Tybecie praktyka znana jest jako jhator, co oznacza „ofiarowanie jałmużny ptakom", a w tradycji tybetańskiej wyróżnia się kilka form pochówku ciała związanych z 5 żywiołami (żywioł przestrzeni, wiatru, ognia, wody, ziemi), wywodzących się z tradycji buddyzmu tybetańskiego i przedbuddyjskiej religii Bon. Wspomniany pogrzeb poprzez element powietrza, pogrzeb w stupie (relikwiarzu, kapliczce, w przypadku mistrzów duchowych, dostojników, etc.), pogrzeb poprzez spalenie (kremacja, zazwyczaj w przypadku osób o wyższym statusie społecznym), pogrzeb poprzez element wody (ciało umieszcza się w rzece, które potem spływa wraz z rzeką), pogrzeb poprzez element ziemi (inhumacja). Praktykuje się także pogrzeb w drzewie (stosuje się go w przypadku dzieci, ciało dziecka w drewnianej skrzyni umieszcza się na drzewie w odosobnionym i odległym lesie) oraz pogrzeb poprzez urwisko skalne (ciało zostawia się w jaskini, w drewnianej skrzyni 50-300 mkw nad ziemią.)

Pogrzeb przez powietrze to umieszczenie martwego ciała w specjalnie do tego przeznaczonym miejscu, po to, by zostało zjedzone przez sępy (sępy tutaj symbolizują Dakinie (sanskryt: trl. ḍākinī; tyb. khandroma, dosł. "posłanka niebios") – w buddyzmie tybetańskim istota personifikująca żeńskie aspekty oświecenia. W tantrze personifikuje żeńską energię seksualną stanowiącą archetyp stworzenia.). Taka forma pogrzebu jest najczęstszym sposobem pochówku w Tybecie w przypadku zwykłych ludzi. Na jej powszechność wpływa także fakt, iż większość terenu Tybetu to skaliste, nagie, pozbawione drzew przestrzenie, co utrudnia pozyskanie drewna koniecznego do spalenia ciała.

Kiedy umiera Tybetańczyk, jego ciało jest zawijane w białe płótno i umieszczane w domu na 3 do 5 dni (ciała nie dotyka się w tym okresie), w czasie których mnisi lub lamowie, wcześniej zaproszeni, odmawiają modlitwy, dokonują ceremonii pogrzebowych oraz przeprowadzają specjalne rytuały dla zmarłego. Wszystko po to, aby świadomość spokojnie przeszła przez okres Bardo (okres przejściowy pomiędzy jednym a drugim życiem). Domownicy zaprzestają swoich codziennych aktywności, aby skupić się wyłącznie na ceremoniach i pomóc zmarłej osobie w lepszym odrodzeniu i przejściu przez okres Bardo. Następnie, zgodnie z dokładnymi wyliczeniami astrologicznymi, wybiera się pomyślny dzień pochówku. Dzień wcześniej ciało zmarłego zostaje umyte i umieszcza się je w pozycji płodowej, przypominającej tę pozycję, w jakiej się narodziło. W wybranym pomyślnym dniu, przed brzaskiem, ciało przenosi się na cmentarz - w specjalne miejsce, na otwartej przestrzeni, wysoko w górach (miejsce jest oddalone od zabudowań ludzkich i często położone w pobliżu klasztoru), w którym odbywają się pogrzeby przez powietrze.

Lamowie, mnisi czy mistrzowie na miejscu kontynuują modlitwy i rytuały. Po modlitwach mistrz pochówku (osoba zajmująca się fragmentacją ciała) ściąga płótno z ciała i ćwiartuje precyzyjnie ciało przy użyciu siekiery, topora czy tasaka (rozpoczynając pierwszym cięciem na plecach), by mogło być łatwiej skonsumowane przez sępy. Mięso tnie się na większe części, zaś organy wewnętrzne na małe kawałki. Kości miażdży się i miesza z tsampą (gruboziarnista mąka z prażonego jęczmienia, stanowiąca podstawowe pożywienie Tybetańczyków.). Kadzidłem z jałowca przywołuje się sępy, które przybywają, gromadząc się tłocznie. Zostają odganiane przez uczestników pochówku, aż do momentu, kiedy mistrz pochówku skończy kawałkowanie ciała. Kiedy ciało jest już zdefragmentowane, najpierw sproszkowane, zmiażdżone kości rozsypuje się na ziemi, następnie zaś rzuca się organy, a na końcu kawałki mięsa. Jeśli sępy przybywają i zjadają ciało uważa się to za pomyślny znak. Wszystko, co nie zostanie zjedzone przez ptaki spala się, by żadne nici przywiązania do tego życia nie były przeszkodą dla świadomości podróżującej w kierunku nowego odrodzenia.

Pogrzeb przez powietrze ma wielkie znaczenie religijne. Poprzez tę formę pochówku Tybetańczycy oraz zoroastrianie w pełni otwarcie konfrontują się ze śmiercią. Pogrzeb taki przypomina ludziom, że wszystko, co nas otacza, jest nietrwałe. Martwe ciało nie jest niczym więcej jak tylko pustym naczyniem. Również dzięki ofierze zmarłego ludzkiego ciała zostaje oszczędzone życie mniejszych zwierząt, które w przeciwnym bowiem razie musiałyby zostać zjedzone przez sępy.

Zoroastryzm był w Persji równorzędną Islamowi religią aż do XIII wieku, jednak od samego początku podbojów arabskich Persji był on zwalczany, mimo, że czerpano z niego wzorce. Dziś tej wierze oddanych jest blisko trzysta tysięcy osób. Większość z nich żyje w Indiach, znaczna grupa w Bombaju - gdzie nazywani są Parsami. Są wymierającym narodem, ostatnim tchnieniem dawnych systemów wiary. Większość z nich to ludzie wykształceni, obcujący w kręgach biznesowych, co często powoduje popadanie w modernizm oraz odchodzenie od tradycji przodków.

W Yazd oficjalnie nie ma wyznawców zoroastryzmu, jednak 30 kilometrów od Yazd znajduje się góra Chak-Chak - jest to inne miejsce ważne dla zoroastrian. Aby wejść na jej szczyt należy pokonać kilkaset metrów po schodach. Punktem docelowym jest świątynia ze źródełkiem, które tutaj bije wprost ze skały, przy okazji pojąc tutejsze rośliny. We wnętrzu świątyni od wieków płonie święty ogień, którego blasku strzeże kapłan. Do świątyni może wejść każdy, nie ma tu segregacji płci, ale, o zgrozo, jest upokarzająca informacja - kobiety w dniach menstruacji nie mają prawa wstępu. Każdego roku zoroastrianie z Iranu i innych stron świata spotykają się tutaj, by przez pięć dni i pięć nocy razem się modlić, zawierać śluby. W tych dniach jest to miejsce o wielkim ładunku emocjonalnym, porównywalne z innymi świętymi miejscami kultów religijnych różnych wyznań. W świątyni, na szczycie, wierni modlą się, wyciągają dłonie w kierunku umieszczonego centralnie ognia, będącego dla nich symbolem boskiego światła i mądrości. Mimo sakralności tego miejsca panuje tutaj swoboda, a nawet, jak na warunki irańskie, rozwiązłość obyczajów. Spotkanie na górze Chak-Chak stanowi okazję do poznania partnera, aranżacji małżeństw. Wiadomym jest, że dziś funkcje kojarzenia par często przejmuje Internet, jednak u zoroastrian, pragnących zachować czystość krwi, nie wchodzi to w rachubę. Jest ich raptem 300 tysięcy, a góra Chak-Chak pozwala im na spotkanie, wstęp do potencjalnego małżeństwa. Na górze kobiety nie zakrywają włosów - to jak na Iran rzecz niebywała. Co więcej, można tu tańczyć w rytm transowego uderzenia bębna. Jedni przybywają tutaj celem kontaktu z uniwersum, ale są i tacy, którzy dokonują tutaj uroczystości zaślubin. W kalendarzu zaroastrian ważną uroczystością jest Czaharszambe Suri, obchodzone w ostatnią środę roku. Wówczas w niebo wystrzeliwane są liczne ognie. W tym radosnym dniu wszędzie rozbrzmiewa muzyka bębnów, ludzie tańczą na ulicach, panuje typowa uliczna blisko-wschodnia radość. Z tej okazji władze islamskie przymykają wyjątkowo oko nawet na dostarczane na górę transporty wina. Innym wielkim dniem w Iranie i na górze Chak-Chak jest 21 marca - irański Nowy Rok. Chak-Chak to miejsce bardzo ciekawe, jedno z nielicznych miejsc kultu zoroastrian, które nie zostało unicestwione podczas licznych podbojów na tych terenach.

Yazd to także centrum podziemnych kanałów nawadniających, służących do irygacji terenów rolniczych zwanych qanat. Jest to rodzaj podziemnej instalacji wodnej, której działanie jest niezwykle proste. To zwykły podziemny tunel transportujący wodę z wyżej położonego terenu na niższy, ukryty pod grubą warstwą ziemi, aby zmniejszyć parowanie, czyli utratę transportowanej wody. Qanaty po raz pierwszy zastosowano w starożytnej Persji. Za czasów dynastii Achemenidów zostały one wprowadzone do użytku na całym Bliskim Wschodzie, a z czasem były centrami dostarczania wody podróżnym na drogach. Ten perski wynalazek zaszczepiono w regionach odległych od Iranu, bo ich sieć odkryto w Egipcie w miejscowości 'Ayn-Manawir oraz w oazie Charga. Na terenie Iranu system qanatów jest najbardziej rozbudowany, a okolice miasta Yazd należą do obszarów o największej ilości tego typu kanałów. Czasami, żeby dostać się do źródła wody, trzeba kopać nawet do 100 metrów głębokości. W całym Iranie istnieje ponad 50 tys.qanatów. Pomimo, że jest to bardzo stara, tradycyjna metoda dostarczania wody, nadal odgrywa ona ważną rolę w tutejszej gospodarce wodnej. Qanaty nie są widoczne z poziomu ulicy, ale trzeba sobie zdać sprawę, że pod niejedną ulica w Iranie biegną kanały i kanaliki mające setki, a nawet tysiąc lat. W Yazd znajduje się nawet Muzeum Wody, które dokładnie objaśnia działanie owych qanatów.

W Yazd nie sposób nie zauważyć górujących nad dachami domów architektonicznych tworów przypominających kolaż komina z wieżą obserwacyjną. To Badgiry, czyli wieże wiatrowe w kształcie prostopadłościanu z otworami po bokach. Warto uświadomić sobie, iż Yazd znajduje się pośrodku rozgrzanej słońcem pustyni, gdzie latem codziennością są temperatury rzędu 45 stopni. Tak więc dla ochłody już wieki temu skonstruowano badgiry, które miały w ten skwar przynosić ulgę, wyłapując każdy najlżejszy podmuch wiatru i kierując go do wnętrza domostwa. W jego wnętrzu znajdowała się dodatkowo niewielka sadzawka lub miska z wodą, która chłodziła owo powietrze, a ten poruszał wodę, uwalniając zbawienny chłód. Badgiry to naturalne klimatyzacje, proste, a jednocześnie genialne rozwiązanie stosowane tam do dziś. Badgiry spotkać można również w Omanie, Bahrajnie oraz arabskich szejkanatach, piękny jest badgir w afgańskim Heracie, lecz te najokazalsze znajdują się właśnie w Yazd.

Rozgrzany słońcem Yazd i upchnięty między dwie gorące irańskie pustynie Dasht-e-Kavir i Dasht-e-Lut, to wyjątkowe miasto Iranu, gdzie starożytne tradycje są wciąż żywe. To przy okazji niezwykle konserwatywne miasto, w którym niemal wszystkie kobiety wygladają niczym po utracie męża. To rzecz jasna, dzięki ich czarnym czadorom, które z pewnością w tym klimacie stają się testem na ludzką wytrzymałość.

Łukasz Odzimek

Galeria:


Komentarze

Lukasz - co to za gosc co sie tak czesto przewija na tych zdjeciach ;)

Napisz opinię